środa, 4 marca 2015

I się narobi...liśmy

Weekend minął bardzo intensywnie :)
Narobiło się zaległości na blogu, więc w tym tygodniu postaram się 
je nadrobić i skrupulatnie opisać wszystko, co się wydarzyło :). 
A uwierzcie mi, działo się wiele!

Ale od początku…
Pełni entuzjazmu spotkaliśmy się z Piotrusiem w piątek wieczorową 
porą (choć żaden z nas nie jest brunetem)… Z dziecięcym entuzjazmem 
i kuliście wzięliśmy się do imprezowania. STOP. Do pracy :)
Równie rozentuzjazmowany jak my był Henryczek, który bardzo chciał 
nam pomagać. Albo przynajmniej popatrzeć, co robimy :).
Zaczęliśmy od ukosowania… I już po kilku godzinach, kiedy doukosowaliśmy 
się do wręgi C… Bardzo już podekscytowani, stwierdziliśmy: 
dobra, nie ukosujemy teraz całości, Wytnijmy tylko sklejkę.  
Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy :). Ponieważ okazało się, 
że duży pokój jest jednak za mały, przenieśliśmy się na taras 
i tam – z radością rzecz jasna – zaczęliśmy wycinać sklejki. 
Skarg nie było do dziś, więc zakładam, że mimo iż opisywane wycinanie 
miało miejsce o 1 w nocy, sąsiedzi nam wybaczyli :).
Po przyłożeniu… sklejka pasowała idealnie.
Zachęceni sukcesem, ponownie złapaliśmy się za strug i szlifierkę, 
i na fali optymizmu zukosowalismy resztę wzdłużników :))).
Za oknem zaczęło już świtać :), po kawusi i pysznych naleśnikach, 
które zrobiliśmy sobie na śniadanie, stwierdziliśmy, 
że idziemy za ciosem i robimy dalej: poszywamy całe burty i dno :)
Już w okolicach obiadu nasz bolid zaczął wyglądać … jak bolid :))) . 

Efekty oceńcie sami :)).
Bądźcie z nami
pozdrawiam
adam/still crazy
 






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz