Weekend minął bardzo intensywnie :) Narobiło się zaległości na blogu, więc w tym tygodniu postaram się je nadrobić i skrupulatnie opisać wszystko, co się wydarzyło :). A uwierzcie mi, działo się wiele! Ale od początku… Pełni entuzjazmu spotkaliśmy się z Piotrusiem w piątek wieczorową porą (choć żaden z nas nie jest brunetem)… Z dziecięcym entuzjazmem i kuliście wzięliśmy się do imprezowania. STOP. Do pracy :) Równie rozentuzjazmowany jak my był Henryczek, który bardzo chciał nam pomagać. Albo przynajmniej popatrzeć, co robimy :). Zaczęliśmy od ukosowania… I już po kilku godzinach, kiedy doukosowaliśmy się do wręgi C… Bardzo już podekscytowani, stwierdziliśmy: dobra, nie ukosujemy teraz całości, Wytnijmy tylko sklejkę. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy :). Ponieważ okazało się, że duży pokój jest jednak za mały, przenieśliśmy się na taras i tam – z radością rzecz jasna – zaczęliśmy wycinać sklejki. Skarg nie było do dziś, więc zakładam, że mimo iż opisywane wycinanie miało miejsce o 1 w nocy, sąsiedzi nam wybaczyli :). Po przyłożeniu… sklejka pasowała idealnie. Zachęceni sukcesem, ponownie złapaliśmy się za strug i szlifierkę, i na fali optymizmu zukosowalismy resztę wzdłużników :))). Za oknem zaczęło już świtać :), po kawusi i pysznych naleśnikach, które zrobiliśmy sobie na śniadanie, stwierdziliśmy, że idziemy za ciosem i robimy dalej: poszywamy całe burty i dno :) Już w okolicach obiadu nasz bolid zaczął wyglądać … jak bolid :))) . Efekty oceńcie sami :)). Bądźcie z nami pozdrawiam adam/still crazy
"Nie możesz przepłynąć morza, stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę" - Rabindranath Tagore
środa, 4 marca 2015
I się narobi...liśmy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz