środa, 2 marca 2016

a tymczasem...

Tymczasem nadeszła wiekopomna chwila! 

W dniu, w którym Kuba i Piotr – niczym Right Said Fred – rozgrzewali publiczność 
do czerrrrrwoności, przedstawiając projekt naszych małych wielkich regat 
– Tu przewidziane są gromkie brawa dla chłopaków
– my w pocie czoła pracowaliśmy nad naszym bolidem, aby zdążyć na start :)).
Jako, że wszystko wskazuje, iż prace zbliżają się ku końcowi (wiem, trudno 
w to uwierzyć, ale jednak), przyszedł moment aby postawić maszt.
Muszę się przyznać … że był to jeden z tych momentów, których poważnie się obawiałem. 
Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy. Cała operacja poszła szybko, 
sprawnie i bez strat w ludziach :))). Czyli flaga na maszt! Tarczyn jest nasz :).

A teraz klikamy w galerię i podziwiamy nasze ferrari w całej okazałości.
A co było dalej… opowiem Wam już niebawem w cyklu (prawie) 
codziennie powieść w wydaniu internetowym.

Pozdrawiam i bądźcie z nami

adam / still flaga na maszt crazy
 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz