poniedziałek, 11 kwietnia 2016

To już jest koniec...

Po 14 miesiącach radosnej twórczości, nadejszła wiekopomna chwila.

Wstaję – jak w każdą sobotę – o … 4 rano,
o 5 siedzę już w samochodzie.
Mija 6 i docieram do Tarczyna. Godzinę później łódka jest gotowa do
drogi.
O 8 przyjeżdża Robert… szybkie ładowanie na przyczepę i w drogę!
Chwilę po 11 jesteśmy już w gościnnej przystani wodnej Dobiegniewo i
wtedy dopiero zaczynają się schody :))).

14.00 – Łódka podniesiona, płetwa kilowa przykręcona, łódka gotowa
do wodowania

14.15 – Okazuje się, że przyczepa slipowa nie pasuje.

16.00 – Zmieniamy ?? (CO) przyczepy. Jest lepiej, ale nadal nie jest
dobrze.

17.00 – Robimy przedziwną konstrukcję z jednej przyczepy, sterty opon
oraz desek, na której spoczęła nasz łódeczka… Wstępuje w nas nowy
duch.

17.30 – Kiedy już wydaje się, że wszystko idzie dobrze, a łódka
bezpiecznie spłynęła do wody,
kil naszej kaczuszki więźnie i nie możemy jej ruszyć. Przyczepy
zresztą też. Ani w lewo, ani w prawo. Ani w przód, ani w tył.

18.30 – Wreszcie… Po długiej walce, udaje się uwolnić naszą
łódkę, która spokojnie dopływa do pomostu.

19.00 – Szok i niedowierzanie! Przyczepa wyjeżdża z wody do góry
kołami.

19.15 – Ruszamy do domu

20.00 – Tankuję

21.00 – Zabijam zająca… Przypadkiem… Naprawdę przypadkiem –
wyskoczył prosto pod koła!

22.00 – Wracam do domu.

I to już cała sobotnia historia.

Na koniec, w imieniu Piotra i swoim, chcę bardzo podziękować Ryszardowi,
Waldkowi, Maćkowi i Robertowi  za pomoc, pomysły i… wredne żarty

A co było dalej opowiem Wam już niebawem w naszym cyklu
(prawie) codziennie powieść w wydaniu internetowym..

Pozdrawiam i bądźcie z nami

Adam / still crazy













 

3 komentarze:

  1. Brawo Piotrze ! To teraz już "macie z górki" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje .napiszcie jaki jest stan wody u Roberta,bo w tamtym roku to z kilem nie było by szans.a .i jeszcze jedno, stoicie na miejscu "s.y. Moja Krwawica"

    OdpowiedzUsuń
  3. zuchy!
    pozazdrościć tej flaszki i okoliczności natury:)
    rafał

    OdpowiedzUsuń