Tymczasem nadeszła wiekopomna chwila! W dniu, w którym Kuba i Piotr – niczym Right Said Fred – rozgrzewali publiczność do czerrrrrwoności, przedstawiając projekt naszych małych wielkich regat – Tu przewidziane są gromkie brawa dla chłopaków – my w pocie czoła pracowaliśmy nad naszym bolidem, aby zdążyć na start :)). Jako, że wszystko wskazuje, iż prace zbliżają się ku końcowi (wiem, trudno w to uwierzyć, ale jednak), przyszedł moment aby postawić maszt. Muszę się przyznać … że był to jeden z tych momentów, których poważnie się obawiałem. Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy. Cała operacja poszła szybko, sprawnie i bez strat w ludziach :))). Czyli flaga na maszt! Tarczyn jest nasz :). A teraz klikamy w galerię i podziwiamy nasze ferrari w całej okazałości. A co było dalej… opowiem Wam już niebawem w cyklu (prawie) codziennie powieść w wydaniu internetowym. Pozdrawiam i bądźcie z nami adam / still flaga na maszt crazy
"Nie możesz przepłynąć morza, stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę" - Rabindranath Tagore
środa, 2 marca 2016
a tymczasem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz