Jak już pisałem – przed nami wielkie zadanie czyli szpachlowanie :). Z dziecięcym entuzjazmem i kuliście zabraliśmy się do pracy, najpierw szpachlując cały kadłub szpachlą (od firmy Sea Line) a po wyschnięciu zabraliśmy się z radością za szlifowanie :). Gdy łódka została już wyszlifowana poczuliśmy… ale może w tym miejscu oddajmy głos klasykowi ;): Warstwa laminatu grubości 3 mm, ściśle związana z rozpulchnionym przez śrutowanie drewnem, utworzyła mocną i sztywną konstrukcję. Wygładzona szpachlówką powierzchnia lśniła bielą dwutlenku tytanu. W lecie promienie słońca, ogrzewając czarny brezentowy namiot nad "Mirandą", dokonywały procesu polimeryzacji żywic, nadając im wymagane własności fizyczne. Kiedy opukiwałem kadłub jachtu, grał jak rezonansowe pudło Stradivariusa. Dźwięk ten napawał mnie radością i nadzieją. I nas podobnie napawa radość i nadzieja :). A co było dalej, dowiecie się już jutro w cyklu codziennie powieść w wydaniu internetowym pozdrawiam i bądźcie z nami adam/ still SeaLine biel dwutlenku tytanu crazy

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz