Korzystając z pięknej pogody, postanowiliśmy się wybrać na wycieczkę do Lublina. Bo wszak każda wie istota, że Paryż słynie z mód, Polesie słynie z błota a Ciechocinek z wód, Wenecja ma gondole, Warszawa słynie....z ciast. Zgadnijcie, które wolę z tych najpiękniejszych miast? To oczywiście Lublin i słynne już maszty od Pana Jarosława Czecha Pan Jarosław serdecznie nas powitał, oprowadził po firmie i opowiedział, jak powstają maszty i wszystkie okucia w jego zakładzie. Potem nadeszła burza… Oczywiście mózgów i omawialiśmy wszystkie złe rzeczy, które mogą nam się przytrafić podczas rejsu na oceanie i staraliśmy się im – na razie w teorii – zaradzić :) . Nasz gospodarz wszystko skrupulatnie notował, wyliczał i… wzorem Adama Słodowego, miał już gotowe, przygotowane wcześniej elementy :). Uskrzydleni po spotkaniu odczuliśmy nieznośną lekkość butów, która sprawiła, że wróciliśmy do domu szybciej niż jechaliśmy do Lublina. A już za kilka tygodni… będziemy odbierali piękny, brand new maszt rodem z Lublina :) Pozdrawiam i bądźcie z nami adam/ still P.P.H.U. "CZECH"crazy
"Nie możesz przepłynąć morza, stojąc na brzegu i wpatrując się w wodę" - Rabindranath Tagore
czwartek, 2 lipca 2015
To Lublin!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz